Ludzki
cień zamrugał na frontowej ścianie budynku. Była głęboka noc,
którą oddzielały od zabudowań skromne oliwne latarnie. Za nimi
panował niepodzielnie mrok i żywiące się nim istoty. Od szumu
liści odróżniał się jedynie trzepot wstążek z zaklęciami
oplatających żerdzie ogrodzenia. Nikt nie miał pewności co
skuteczniej zniechęca nieproszonych nocnych gości – zaklęcia,
czy sam hałas. Od kilku ostatnich miesięcy nie miało to już
jednak większego znaczenia. Wkrótce wszyscy mieli spotkać się i
stanąć ramię w ramię.
Rozporządzeniem
jej królewskiej mości sprzed trzech lat kraj miał ponad rok aby
przygotować się na nadchodzące miany. Wcześniejsze pamiętali już
tylko nieliczni. O wielkiej wojnie wspominano jak najrzadziej. O
zaborze Księstwa Zimy już prawie tylko i wyłącznie milczano.
Namiestnik zaś po tragicznej śmierci Króla rannym ptaszkom nakazał
śpiewać jedynie o nadchodzących uroczystościach. To one miały
zjednoczyć wszystkich poddanych. Ci z kolei dawno już przestali
wierzyć nie tylko w pojednanie, ale i dzielące ich różnice.
Męska
sylwetka bezszelestnie pokonała dzielącą ją od czarnego lasu
palisadę by rozpłynąć się w pustce. Jej kontury odcinało
jeszcze tylko niknące za nią światło. Postać poruszała się
zwinnie choć towarzyszyła temu pewna niezgrabność. Trudno było
określić, czy było to złudzenie wywołane światłem, czy jakiś
fizyczny defekt.
Za
panowania Króla jedno, co niewątpliwie uległo zmianie to podejście
do ułomności i niedoskonałości fizycznych. Może nie tyle
faktycznie, co medialnie. Spowodowało to spore zamieszanie w
królestwie, bo wielu jego mieszkańców przyjęło salonową
etykietę nienazywania rzeczy takimi jakimi je widzą, lub są. Nikt
nie ważył się bowiem nazwać Króla mianem, którym określano go
przed objęciem tronu ze względu na, powiedzmy sobie możliwości
jakie dał mu piastowany urząd, a których jednocześnie pozbawił
całą resztę dworu. Zwracano się w tej sprawie zarówno do
nadwornych skrybów, jak i filozofów. Ci pierwsi bowiem zbyt
nieliczni i całkowicie pochłonięci spisywaniem ustaw i dekretów
nie mogli rozwiązać sprawy na poziomie słownikowym. Drudzy z kolei
zamknęli się w komnacie rozważań i z tego, co wiemy są tam po
dzień dzisiejszy mimo tego, że Króla już nie ma, a Namiestnika
nie obchodzi ani on sam, ani problemy jakie pojawiły się w
królestwie za jego rządów.
Ostatecznie
kwestia nie tylko pozostała nierozwiązana, ale doprowadziła do
kolejnych problemów. Kiedy bowiem nikt już nie musiał przejmować
się tym jak i co o kim mówić zamieszanie zaczęło powoli nabierać
konkretnego kształtu pewnego samoczynnego uporządkowania. W
kronikach widnieją zapisy obrad, które zawierają wiele tego
świadectw i śladów. Dowody na to znajdują się w stenopisach ich
dotyczących. Warto nadmienić, że wielu skrybów jak na przykład
An Słodki zaprzestało swej
działalności, która początkowo w drodze przemian politycznych,
zawsze zaś językowych wprawiała ich w dobry humor i rozbawienie,
czemu dawali upust w swoich dziełach, potem wpędzała w kozi róg
paradoksów i nonsensów, ostatecznie natomiast szaleństwo.
Czytamy
zatem jak następuje fragment obrad Senatu dotyczący zamieszek przy
pomniku Dębów elfickich:
„-
Elf Arkin do przedstawicieli
Izby Krasnoludów: Zachowanie tych kurdupli jest skandaliczne!
Pedalska hołota wypuszczona z ciemnych kopalń nie potrafi robić
nic innego jak tylko szkalować dobre imię czystej rasy! Obrzucać
gównem i...
-
Izba Krasnoludów: Chamstwo i bezprawie! Samiście pedały i
ksenofoby!”
Panowały już wcześniej w królestwie podziały istniejące ze względu na
zajmowane stanowiska, czy miejsce zamieszkania. Na wykształcenie i
profesję. Płeć, rodzaj, gatunek czy wiek. Z powodu poglądów, ich
braku lub niezdecydowania. Wszystkie te różnice zaczęły się
samoistnie zacierać w drodze tak wielu i tak burzliwych przemian.
Przed panowaniem Króla, za czasów Złej Królowej na przykład
istniał wyraźny podział na Pięknych i Brzydkich. Pierwsi
zamieszkiwali miasta, drudzy Mroczny Las. O średnich nie było mowy
i nikt się nimi nie przejmował. Siali i płacili podatki utrzymując
Pięknych, Brzydcy natomiast po prostu od nich brali. Sytuacja
skomplikowała się w momencie pojawienia się nowej pretendentki do
królewskiego tronu. Mawiają o niej, że była Piękna, choć to
kwestia sporna. Wszystkiemu winny bezpośredni doradca magik Lustro,
który na pytanie Złej Królowej o najpiękniejszą z Pięknych
wspomniał o Śnieżce.
Najważniejsze, że obecnie każdy już może być kurduplem,
hołotą, pedałem i ksenofobem ze względu na to tylko, jak kto kogo kim
nazwie.
Ciemność
pochłonęła całkowicie postać. O jej obecności świadczył
jedynie dźwięk stóp napotykających co rusz jakąś gałąź. Mimo
tego poruszała się ona pewnie zmierzając w zdecydowanie określonym
kierunku. Żadna z nocnych mar nie przeszkadzała jej w marszu. Nic
tej nocy nie stało jej na drodze.
Podobnie
sprawa miała się z dawnymi władcami. Sąsiednie królestwa żyły
swoimi ideałami i rewolucjami próbując zawładnąć ich krajem.
Władza ich sięgała samego dna państw. To najeżdżali sąsiadów,
to podkupowali ich lub mamili przyjaźnią oferując sojusze w
prowadzonych sporach lub wojnach. Dawni władcy byli równie ślepi
jak dzisiejszy Namiestnik. Nie zabiega on o dawne sojusze uznając je
za zbyteczne. Nie szuka nowych. Nie pamięta kto wróg, a kto
przyjaciel. Nie orientuje się już kompletnie w niczym. Wszystko i
wszyscy stali się dlań jednacy. Rodacy. Najważniejszym stał się
nadchodzący festiwal mającym znieść ostateczne różnice.
Zaproszono reprezentacje sąsiednich królestw, byłych przyjaciół
i dawnych wrogów. Wszyscy mają się zjednoczyć w czasie igrzysk
sportowych. Wrony od miesięcy kraczą o zdrowej sportowej
rywalizacji i drużynowym zjednoczeniu. Elfy z Krasnoludami,
Skrzatami, Nimfami, Trolami i Ogrami będą wspierać reprezentację.
Nocny
pielgrzym dotarł do skraju lasu. Przed nim płonęły pochodnie
rozjaśniające przełęcz. Znane mu dobrze zaklęcia trzepotały
podobnie jak w środku lasu. Nasłuchiwał. Wypatrywał. Wkrótce
dostrzegł zakapturzone widmo sunące w jego kierunku. Czekał
spokojnie. Widmo nawoływało go sowim hukiem. Odpowiedział.
- Kim jesteś? - zapytał człowiek z lasu.
- Mam ciebie zaprowadzić do doradcy Namiestnika Panie. O ile nadal chcesz się z nim spotkać i jesteś tym kogo oczekuje. Czy możesz mi powiedzieć kim jesteś?
- Jestem interpelatorem, a kim jest twój Pan?
- Mój pan nazywa się Lustro interpelatorze. Proszę za mną.
- To kim jest trener reprezentacji?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz